Czy babcia musi pachnieć ciastem i nie mieć tatuaży?
W sieci pojawił się kolejny hit. Grafika wygenerowana przez AI, przedstawiająca starszą kobietę z przerysowanymi ustami, tatuażami i napisem, który miał być żartem, a jest dokładnie tym, co wisi w powietrzu od lat:
„Wkrótce będziemy mieć pokolenie babć, które nie potrafią piec ciast ani robić na drutach, ale będą mieć sztuczne usta i cycki.”
I to właśnie jest esencja naszej epoki: mizoginia w przebraniu śmiesznostki.
To klasyczny przykład propagandy, która udaje mem. Niby o babciach, niby zabawnie, ale tak naprawdę chodzi o jedno: powiedzieć kobietom, że jeśli nie wpisują się w konserwatywny model, to są groteskowe. Zabawne tylko wtedy, gdy siedzą cicho i robią pierogi. Gdy są ciałem – ale broń boże świadomym ciałem.
Nie pieczesz ciast? Do piekła.
Masz tatuaże i zrobione usta? Do cyrku.
A przecież można być babcią, która nie robi szarlotki, ale za to potrafi zagrać w Cyberpunka, założyć firmę po sześćdziesiątce, stworzyć własne życie od nowa – albo po prostu mieć święty spokój bez tłumaczenia się z każdej zmarszczki czy ozdoby na skórze.
Tego typu memy są oparte na jednym, bardzo prostym mechanizmie: napiętnowaniu kobiecej wolności wyboru. Bo przecież nikt nie tworzy memów o dziadkach z brzuchem i pilotem, którzy „nie potrafią zbudować domu ani naprawić kranu”. Nie, dziadek może być byle jaki.
Babcia musi być idealna – skromna, pachnąca ciastem, w kwiecistym fartuszku i bez grama silikonu.
A jeśli się wychyli – dostanie grafikę. Karykaturę. Śmiech podany na zimno.
I właśnie to się wydarzyło. Ktoś wziął AI – narzędzie, które mogłoby służyć do tworzenia, i użył go do wypaczenia kobiecego wizerunku. Zniekształcone usta, przerysowane rysy, tatuaże – wszystko celowo podkręcone tak, by wzbudzać odrazę i szyderstwo. To nie jest portret. To wizualna pogarda.
I nie chodzi tu o ciasta ani szydełkowanie. Tu chodzi o kontrolę. O straszenie kobiet tym, że jeśli nie będą grzeczne – skończą jako memy. Jako odpychające „potworki” z internetu.
Co ciekawe – AI nie tworzy w próżni. Uczy się na podstawie treści, które już krążą w sieci. A więc – tworzy z naszych własnych uprzedzeń. Ktoś tylko podkręcił suwak. Dodał podpis. I wrzucił. Bo przecież „to tylko żart”.
Tyle że żart jest bronią najczęściej używaną do obrony opresyjnych narracji. A kiedy mówi się o „tylko memie” – łatwo zamknąć usta każdemu, kto spróbuje ten śmiech zakwestionować. „Nie masz dystansu? Przesadzasz. Nie rozumiesz humoru.”
Nie. Ja po prostu nie chcę brać udziału w szyderstwie, które służy tresurze kobiet.
Bo tu nie chodzi o humor. Tu chodzi o to, że po 20 godzinach od publikacji ta grafika ma tysiące lajków, komentarzy i reakcji. Ludzie masowo klepią się po plecach, że „tak właśnie będzie”.
Tyle że to nie jest żadna diagnoza. To ostrzeżenie. To komunikat: jeśli nie będziesz taka jak trzeba – staniesz się memem. Będziesz śmieszna. Bez znaczenia, ile przeżyłaś, co umiesz, jakie masz relacje z bliskimi – masz wyglądać tak, by nie drażnić oczu faceta, który zatrzymał się na „Klanie”.
I to wsparcie? Wcale nie musi być spontaniczne. Algorytm uwielbia konflikty. Czasem to konta, które mają w tym interes – podbijać zasięgi kontrowersyjnych treści. Mechanizm jest prosty: wzbudź oburzenie, daj ludziom kogoś do ocenienia, patrz, jak się kręci. Najlepiej, jeśli ten ktoś to kobieta.
Ale kobiety już nie są głupie. Widzą to. Coraz częściej odpowiadają nie milczeniem, tylko własnym wyglądem, własnym wyborem, własnym życiem. Nie chcą się podobać. Chcą mieć święty spokój. I coraz częściej – mają go.
Bo świat się zmienia. Babcie przyszłości nie będą pachnieć tylko wanilią. Będą pachnieć wolnością.
A jeśli ci się nie podoba, na co patrzysz –
to dorzuć się na okulary przeciwsłoneczne i przewiń dalej.
One poradzą sobie bez twojego błogosławieństwa.