Samotni ojcowie kontra randki. Dlaczego kobiety ich unikają?
Trenerzy życia znowu w natarciu. Tym razem postanowili wypowiedzieć wojnę kobietom, które nie chcą spotykać się z samotnymi ojcami. Diagnoza? Uprzedzenia, roszczeniowość, zła wola. Recepta? Ulecz się z egoizmu, bo przecież on ma dziecko, nie wirusa.
To może zapytajmy wprost: gdzie naprawdę tkwi problem?
Czy samotny ojciec zaniedbuje partnerkę, bo całe serce oddaje dziecku? Czy relacja zamienia się w walkę o jego uwagę? Czy kobieta ma być dodatkiem – kochanką na doczepkę, ale bez złudzeń, że będzie kiedyś najważniejsza?
Gdybyście zapytali moją mamę, kto był dla niej ważniejszy – partner czy dziecko – odpowiedź byłaby natychmiastowa: dziecko. Czy jej partner czuł się przez to zaniedbany? Możliwe. Czy był tłem w jej życiu? Czasem pewnie tak. Ale nie każdy facet to zniesie. Nie każdy potrafi kochać kobietę, która kocha swoje dziecko bardziej niż jego ego.
Mój były nie był samotnym ojcem, ale uważał, że pies w moim życiu ma za dużo do powiedzenia. „Gdyby nie pies, to byśmy weszli do tej kawiarni” – rzucił kiedyś. On – syn alkoholika – zamiast rozmawiać, wolał manipulować. Może gdyby poszedł na terapię, zrozumiałby, że związek to nie konkurencja z psem, dzieckiem czy cokolwiek-innego-mnie-uwiera.
Więc zapytam raz jeszcze: czy samotni rodzice mają miejsce na miłość, czy druga osoba jest tylko zapchajdziurą? Kim ma być partnerka – nowym przewijaczem pieluch? Pomocą domową z dodatkiem seksu? Bo jeśli nie ma przestrzeni na relację, to może po prostu... nie wchodźcie w nią.
A może rozwiązanie jest prostsze niż się wydaje? Samotna matka i samotny ojciec – duet idealny? Przecież są w tej samej sytuacji. Mają podobne doświadczenia, może też więcej empatii. A przynajmniej znają realia: choroby, zebrania, nocne płacze. Nie będą się oszukiwać, że wspólne życie to wieczne „Netflix & chill”.
Znam przypadki, w których kobieta ma trójkę dzieci – każde z innym ojcem – i decyduje się na czwarte, z kolejnym partnerem. Odważne? Bardzo. Ale też uczciwe. Kocha je wszystkie tak samo. Nie robi z życia kalkulacji. Ryzykuje – i czasem to ryzyko się opłaca.
Można też podejść do tego z głową: wybrać samotnego ojca, który już się sprawdził. Już wiadomo, jak wychowuje, jak traktuje dzieci, czego oczekuje. Można ocenić jego „politykę rodzicielską” zanim sam zacznie snuć plany o wspólnym bobasie. Przemyślany wybór – nie ma w tym nic złego.
Więc zanim ktoś wrzuci kolejny filmik o „wymagających singielkach”, niech zastanowi się, dlaczego kobiety nie chcą samotnych ojców. Może nie chodzi o ich dzieci. Może chodzi o nich.
I jeszcze jedno. Przestańmy wierzyć w te wszystkie pseudo-inspirujące filmiki z TikToka i Instagrama. To nie poradniki. To broń w wojnie płci. Napuszczają kobiety na mężczyzn i odwrotnie. Komuś się to bardzo opłaca. Ale nie nam.
Ja walczę, komentując i edukując twórców. Ty też możesz. Wybieraj relacje, nie narracje.