Silna, niezależna… aż do momentu zamawiania pizzy

Mówisz, że jesteś niezależna, ale nie umiesz zadzwonić po pizzę? To nie trauma – to wygodnictwo. O niezależności mówi się dziś za dużo, a rozumie za mało.

Są takie filmiki. Krótkie scenki na TikToku albo Instagramie, które niby mają bawić, ale zostawiają niesmak. Ona mówi z powagą: „Jestem silna. Niezależna. Sama sobie poradzę.” Po czym w kolejnej scenie dodaje: „Weź zamów pizzę, bo ja się wstydzę.”

I już mamy kabaret XXI wieku.

Szyderczo powiem: to się nadaje na terapię. Ale nie terapię traumy z dzieciństwa, tylko terapię logiki. Bo problemem nie jest to, że ktoś nie lubi dzwonić. Problemem jest to, że niektóre kobiety mylą samodzielność z niezależnością. A potem opowiadają, że są „niezależne”, bo wynajmują mieszkanie, mają pracę i konto na LinkedIn, a równocześnie potrzebują mężczyzny, żeby odebrał paczkę z paczkomatu.

Samodzielność to umiejętność działania bez pomocy. Niezależność – to możliwość decydowania o sobie bez konieczności pytania kogokolwiek o zgodę. Jedno dotyczy codziennych czynności, drugie – pozycji wobec świata. I to rozróżnienie jest kluczowe. Ale dla wielu wciąż nieczytelne.

Zastanawiam się czasem, czy te kobiety naprawdę są takie nieporadne. Czy może tylko udają, żeby dostać więcej uwagi, ciepła, opieki? A może po prostu im się nie chce? Może to nie kwestia wychowania ani złych wzorców z domu. Może to tylko wygodnictwo, które świetnie się maskuje jako „delikatność” albo „kobieca subtelność”.

Bo prawda jest taka, że nie wszystko można zrzucić na dzieciństwo i patriarchat. Czasem to po prostu charakter. Lenistwo, roszczeniowość, chęć wyręczania się innymi. I tak jak są mężczyźni, którzy nie dorośli do partnerstwa, tak są kobiety, które nie dorośleją, bo im z tym dobrze.

I kiedy widzę, jak trenerzy życia wyśmiewają kobiety, które mówią, że są niezależne – bo „przecież każdy dziś potrafi zrobić sobie kanapkę” – to myślę sobie, że chyba pomylili zawód. Bo gdyby naprawdę byli trenerami życia, to uczyliby o tym, czym to życie jest. Uczyliby, jak sobie z nim radzić – samodzielnie i odpowiedzialnie. Pokazywaliby, gdzie kończy się trauma, a zaczyna postawa. Gdzie jest różnica między potrzebą a wygodnictwem. I jak nie pomylić niezależności z potrzebą kontroli albo z lękiem przed bliskością.

Ale może za dużo wymagam. Może oczekuję, że trener życia będzie kimś, kto naprawdę rozumie życie. A nie tylko mówi o nim do telefonu z dobrą mimiką i szybkim montażem.


Cytat: „Silna, niezależna… aż do momentu zamawiania pizzy” – czarny tekst na jasnym tle z logo o-czym.pl w rogu