Mężczyźni sami udowadniają, że kobiety mają rację

Mężczyźni swoim zachowaniem i postępowaniem udowadniają, że kobiety mają rację. Nie trzeba się z nimi spierać. Nie trzeba ich przekonywać. Wystarczy poczekać. Sami sobie wbiją szpilę, wykopią dołek, rozłożą czerwony dywan pod tezę, którą jeszcze chwilę temu wyśmiewali.

Weźmy takich z Tindera. On pisze, że szuka relacji z ogniem. Że lubi namiętność, bliskość, „kobiety, które wiedzą, czego chcą”. Więc mówisz: okej, to ja ci powiem. Mężczyźni są słabymi kochankami. Większość z was myśli, że łóżko to scena — i że wystarczy pojawić się z gadżetem z Decathlona, żeby zrobić show. A ciało? A zmysł? A drugi człowiek? On już leży. Jak drętwy flak. Koniec spektaklu, kurtyna w dół.

I nie, nie chodzi o to, żeby udowodnić mu coś w stylu „haha, jesteś beznadziejny”. To nie jest quiz, tylko życie. Nie potrzebujemy wyczynowca erotyki ani kandydata na kochanka roku. Potrzebujemy obecności. Kogoś, kto nie wchodzi do łóżka z planem marketingowym, tylko z odwagą bycia sobą. Kto nie gra, nie udaje, nie wykonuje sekwencji, które ktoś mu kiedyś pokazał w jakimś zakładzie fryzjerskim przy TVN Turbo.

Ale to właśnie w takich sytuacjach kobiety „mają rację”. Bo nie udają, że wszystko gra. Bo mówią, co nie działa. Bo nie chcą tracić czasu na symulowanie zachwytu, jeśli ten zachwyt nie istnieje. I co wtedy robi facet? Zamiast posłuchać — obraża się. Milknie. Albo zaczyna prężyć swoje mikroskrzydła dumy i unosi się w powietrze jak gołąb, który właśnie narobił ci na głowę.

Najgorsze jest to, że oni naprawdę nie wiedzą, że to robią. Że nie widzą w sobie tej walki o dominację, tego turnieju na czułości, w którym nikt nie dostaje nagrody. Myślą, że są „naturalni”, a działają jak algorytm. Weźmy przykład: mówisz coś szczerego — a on już kalkuluje. Co odpowiedzieć, żeby nie stracić punktów? Jak się obronić? Jak przejąć kontrolę? I bum — już jesteś w relacji, która nie jest rozmową, tylko debatą oksfordzką.

A można inaczej. Można po prostu powiedzieć: „nie wiem”. Albo: „może masz rację”. Albo nawet: „pokaż mi, jak ty to widzisz”. To nie jest przegrana. To jest początek.

Ale większość woli udowodnić, że się mylisz. I tym samym — utwierdza cię w przekonaniu, że się nie mylisz. Paradoks, z którego kobiety już dawno się śmieją. I słusznie. Bo ile można się kłócić z kimś, kto sam siebie właśnie wykluczył z rozmowy?


Kobieta w czarnej skórzanej kurtce z ironicznym uśmiechem patrzy wprost na widza. Na tle jasnej ściany widnieje napis: „Mężczyźni sami udowadniają, że kobiety mają rację. Nie trzeba z nimi dyskutować. Wystarczy poczekać. Ich zachowanie zrobi resztę.”