Między randką a wibratorem – pokolenie zmęczonych prób

Podobno pokolenie Z już nie uprawia seksu i nie chodzi na randki. I wcale nie sądzę, że to z przebodźcowania, bo seks był, jest i będzie dostępny zawsze. Raczej szukałabym przyczyn w wychowaniu i tym, co robi z nami społeczeństwo.

Ale w gruncie rzeczy – nie chodzi tylko o jedno pokolenie. Sama urodziłam się w 1987 roku. Nie wiem, jak się nazywa to moje pokolenie, ale wiem jedno: coraz więcej kobiet – niezależnie od metryki – zwyczajnie ma dość. Dość randkowania, dość prób, dość rozczarowań.

Mam koleżankę, która wie, że nie jest ładna, więc nawet nie startuje. Niby ma doła, niby mówi, że nie chce, ale ostatnio spotkała w pracy klientki, które… zazdrościły jej, że nie musi męczyć się z mężem. I to ją zaskoczyło. Jest ode mnie młodsza o ponad pięć lat. Więc jak to – które to pokolenie? Chyba po prostu – takie mamy czasy.

Czasy, w których ludzie przestali oszukiwać się, że każda potwora znajdzie swojego amatora. Niektóre kobiety po prostu żyją. Układają sobie życie solo. Bo jeśli związek to gra o spełnianie standardów – urody, majątku, genów, pochodzenia – to wielu z nas w ogóle nie ma czym grać. Mężczyźni mówią, że nie chodzi o pieniądze, ale i tak patrzą, co panna „wynosi z domu”. Znam mniej urodziwe koleżanki, które są w związkach – bo mają mieszkanie po babci. Albo samochód. A jak nie mają? To może chociaż siostrę, która je wspiera finansowo, i z którą mieszkają razem z mamą. A chłopak myśli, że trafił na samowystarczalną kobietę. Dobry dowcip.

Trenerzy życia i doradcy randkowania, którzy masowo działają w internecie, zamiast inspirować – skutecznie zniechęcają. Uczą mężczyzn dziwnych zachowań. Tak dziwnych, że bez instrukcji obsługi nie da się z nimi dogadać. A ja nie domyślę się, co powinnam zrobić, powiedzieć, zasugerować czy kiedy mrugnąć. Czuję się zmieszana i skołowana. Więc wybieram dystans.

To nie seks mnie zniechęca. Ani randki same w sobie. To mężczyźni i to, jak mnie traktują. Ja czuję się traktowana jak pewnik. Jak stara szafa, która zawsze będzie stała na swoim miejscu. Każą mi czekać dwa tygodnie na kolejne spotkanie. On myśli, że się napalę, że się nakręcę. A mnie to po prostu zniechęca. Rozumiem, że nie jestem długonogą, niebieskooką blondynką i może nie powinnam wybrzydzać. Ale są granice. Naprawdę – lepiej już zostać w domu z wibratorem. Przynajmniej orgazm jest gwarantowany.

On chce efektu „wow”, natychmiastowego ognia, bez nawiązywania kontaktu. Chemia ma wybuchnąć, wszystko wskoczyć na miejsce jak puzzle. Bo mężczyźni coraz częściej oczekują, że kobieta „będzie pasować”. A przecież to nie do końca tak działa. U mnie zdarzało się, że coś zaczynało iskrzyć dopiero przy trzecim spotkaniu. I wtedy… brakowało zaangażowania z jego strony. Odpuściłam.

Mam za to jedną pocieszającą historię. Koleżanka, która odziedziczyła kawalerkę, postanowiła, że znajdzie sobie partnera. Podeszła do tego jak do szukania pracy – intensywnie, z planem. Umawiała randki co godzinę albo dwie, tylko w soboty, bo po pracy już jej się nie chciało. Było jej ciężko. Musiała wykazać się determinacją. Ale znalazła.

Ja już nie mam takiego zaparcia. Może pójdę na randkę raz na jakiś czas, jeśli dany mężczyzna naprawdę mnie zainteresuje. To jedyna motywacja. Prymitywne potrzeby – seks, przytulanie, dzielenie intymności – czasem biorą górę i wtedy podejmuję rękawicę. A potem? Kolejne rozczarowanie.

Jakie są konsekwencje? No cóż. Kiedyś kobieta po urodzeniu dziecka była zwolniona. Dziś są firmy, które pozwalają młodym mamom wrócić na pół etatu. Ale to nadal niewielki odsetek. Social media karmią nas przekazem, że posiadanie dziecka to problem, a nie powód do dumy. Nie radzimy sobie z rozwodami, a małżeństwo? Małżeństwo to podobno więzienie. Co gorsza – kobieta w tym układzie to ta zła. Obdziera męża ze skóry, niszczy mu życie. Cóż, słaby marketing ma ta instytucja.

Nie ma edukacji w domach, więc co dopiero wymagać od szkół? Ale ja nie zrzucam winy na edukację publiczną – dzieci i tak nie chodzą do tych szkół z własnej woli. A w domach? W domach są same problemy. Rodzice nie radzą sobie ze sobą nawzajem. Relacje to porażka za porażką.

I wiecie co? Po prostu odechciewa się chcieć. A co dopiero podejmować próbę.

Jeśli chcesz – od razu wygeneruję grafikę z cytatem i teaserem na Instagram. Propozycja cytatu?

„Wolę wibrator. Przynajmniej orgazm jest gwarantowany.” – odważny, ale prawdziwy.