Po co ci miliard, skoro wystarczyło ci piętnaście tysięcy?
Nie zazdroszczę bogatym. Ja tylko pytam: po co im aż tyle? Na co to wszystko, skoro i tak nie kupią sobie więcej życia?
Są tacy, co mówią: „Zarabiaj tyle, żeby ci starczyło na życie bez ograniczeń.” Brzmi pięknie. Tylko że „życie bez ograniczeń” dla przeciętnego człowieka to 15 tysięcy dolarów miesięcznie – sprawdzałam. Robiłam nawet kurs dla designerów, jak zbudować karierę, żeby dojść do takiego pułapu. Nie po to, żeby zostać milionerem. Po to, żeby spokojnie żyć.
A teraz wyobraźmy sobie człowieka, który zarabia 100 tysięcy miesięcznie. W złotówkach czy dolarach – nieważne, kwota i tak w kosmosie. Czy taki człowiek je trzy razy więcej? Chodzi do fryzjera co drugi dzień? Kąpie się w wodzie źródlanej, sprowadzanej z lodowców Patagonii?
Nie. Po prostu kupuje rzeczy, których nie potrzebuje, żeby zaimponować ludziom, których nie zna. Albo inwestuje, czyli zamienia nadmiar pieniędzy na... jeszcze więcej pieniędzy. Dla sportu. Dla władzy. Dla wyścigu z innymi, którzy też nie mają już co robić z forsą.
Nie mam nic przeciwko temu, że ktoś jest bogaty. Mam problem z tym, że świat został urządzony tak, że garstka ludzi ma więcej niż całe kontynenty. I zamiast się zastanowić, po cholerę im tyle – uczymy dzieci, że to oni „wiedzą, jak żyć”.
Otóż nie. Oni wiedzą, jak zarobić. Ale to nie to samo.
Zarabianie pieniędzy nie jest cnotą. Jest umiejętnością. A czasem – po prostu bezwzględnością. Świat nie nagradza najuczciwszych, tylko najskuteczniejszych. Dlatego niektórzy naprawdę myślą, że skoro mają miliard, to są lepsi od kogoś, kto ma piętnaście tysięcy. A przecież obaj mogą zjeść tylko jedną kolację. Jedni z truflą, drudzy z pieczarką – ale czy naprawdę to aż taka przepaść?
Pieniądze powyżej pewnego poziomu to już nie środek do celu. To fetysz. Trofeum. Dowód na to, że „się udało” – choć nikt nie pyta, czy było warto. Widziałam ludzi, którzy mieli wszystko oprócz spokoju. I takich, którzy z piętnastoma tysiącami na koncie czuli się bogaci, bo mogli wybierać.
Więc nie, nie zazdroszczę bogatym. Ja po prostu pytam: po co ci miliard, skoro już przy piętnastu tysiącach można żyć jak człowiek?
Bo z tego, co wiem – życie nadal trwa tylko jedno.