Z okna do okna



Niektórzy mają sąsiadki, z którymi wymieniają się ciastem albo podlewają sobie nawzajem kwiaty, gdy jedna z nich wyjedzie. Ja mam inną. Ciekawą świata. Tak ciekawą, że nie przyjdzie zapytać, tylko wyśle swoją córkę, żeby zajrzała mi do okna. Dosłownie. Zaglądanie stało się u niej nowym sportem rodzinnym.

Mieszkam w kamienicy, gdzie ściany są jak bibuła – wszystko niesie się po klatce, a odgłosy życia stają się wspólne, czy tego chcemy, czy nie. Dlatego słyszę, jak mówi do córki: „Idź i sprawdź, czy ona jest.” A potem, już po wykonaniu zadania, słyszę relację z rekonesansu. Bez wstydu, bez zawahania. Jakby to była codzienna rutyna.

To nie zdarzyło się raz. Ani dwa. Ale – i tu jest haczyk – nie dzieje się to codziennie, więc według prawa nie jest to „nękanie”. Żeby coś z tym zrobić, musiałabym mieć zdjęcie. Albo nagranie. Najlepiej jeszcze dwóch świadków i podpis od spółdzielni, że też się czują niekomfortowo. Inaczej to „zwykłe sąsiedzkie spięcia”. A ja? Czuję się obdarta z prywatności, ale zgodnie z procedurami, nikt mnie nie traktuje poważnie.

Rozumiem – naprawdę – że ludzie się interesują. Sama chciałabym mieć kogoś, kto zauważy, że od trzech dni nie zapaliło się światło. Kto zapuka, gdy coś będzie nie tak. Ale to, co ona robi, to nie troska. To teatr dla jednej aktorki i widowni we własnej głowie. Plotka jako waluta emocjonalna. Rozrywka kosztem cudzej prywatności. I co gorsza – uczy tego dziecko.

Zastanawiam się, co się musi dziać w człowieku, że to daje mu poczucie sensu. Czy ona wtedy czuje się kimś ważnym? Czy łechta swoje ego, obserwując zza zasłony czyjeś życie? Może ma problem z poczuciem wartości? Może samotność dokucza tak bardzo, że jedyną formą kontaktu z drugim człowiekiem staje się podglądanie?

Sama jest samotną matką, widać że zmęczoną życiem, sfrustrowaną. Może powinna znaleźć grupę wsparcia. Kogoś, z kim porozmawia nie o tym, co widziała przez okno, tylko o tym, co boli ją naprawdę. Może wtedy poczułaby się mniej samotna i mniej zainteresowana moim oknem.

Bo ciekawość nie jest problemem – problemem jest to, co ktoś robi z cudzym życiem, gdy nie potrafi poradzić sobie ze swoim.