Złamana? Czy po prostu nie po twojej myśli?
Przeglądając Instagram, trafiłam na konto jednego z tych samozwańczych guru. Nazwiska nie podam, bo nie zamierzam robić mu darmowego PR-u. Chcę, żebyś nauczył się myśleć samodzielnie, a nie ślepo podążał za kimkolwiek – nawet za mną. Krytyczne myślenie to dziś luksus. I wartość.
„Złamana kobieta nie widzi w sobie problemu. Ona po prostu wierzy, że trafiła na złego faceta.”
— Internetowy guru
A ja mam pytanie: skąd wiesz, że jest złamana? Zrobiłeś wywiad psychologiczny? Rozmawiałeś z nią dłużej niż 5 minut? Czy po prostu różniła się od ciebie – w poglądach na wiarę, seks, pieniądze – i to wystarczyło, żebyś uznał ją za wadliwą jednostkę?
Nie, kolego. Ona po prostu ma inny światopogląd. Nie każda różnica to defekt. Czasem to po prostu inna mapa świata.
Idź kiedyś do dobrego psychologa, psychiatry czy terapeuty. Zobacz, jak wygląda rzetelna diagnoza. Tam nie ma miejsca na powierzchowne etykietowanie. Jest rozmowa. Jest wywiad. Jest kontekst. I zaskoczę cię – jedna rozmowa, nawet całkiem długa, to za mało, żeby powiedzieć: „złamana”.
A może spławiła cię jakimś ciętym tekstem? Może powiedziała „nie”? I zamiast to przyjąć z klasą, musisz jej przyczepić łatkę. Bo przecież to nie ty zawiodłeś – to ona jest „jakaś”.
Ten sam guru, w innym filmiku, mówi, że „chyba tylko mężczyźni wytrzymują w związkach do końca”. No cóż. Mężczyzna wybiera partnerkę, tkwi w relacji, z której jest niezadowolony, ale nie odchodzi. Obwinia ją, choć sam ją wybrał. I zostaje w tym do samego końca – aż zostanie wykończony psychicznie. Znajome?
Tak samo postępują kobiety, które nie odchodzą od przemocowych partnerów, bo „dzieci”, bo „nadzieja”, bo „może się zmieni”. Czy w obu przypadkach nie byłoby lepiej iść na terapię?
Teraz powiesz: „Ooo, czyli to działa w dwie strony!”
Nie. To nie działa w dwie strony.
„Działa w dwie strony” to, gdy jedno daje, a drugie też się stara. Ty kupujesz jej prezent – ona piecze ci ciasto. Ty myjesz okna – ona ogarnia pranie. Równowaga.
Tutaj nie ma równowagi.
Jest ten sam schemat. Ten sam mechanizm. Ten sam dramat.
Tyle że odwrócony.
Niech ten tekst będzie zaproszeniem do refleksji, nie do obrony.
Bo jeśli czujesz się właśnie osobiście zaatakowany, to może warto zadać sobie pytanie… dlaczego?