Powtarzanie jako broń – dlaczego warto męczyć temat

Rosja ma swoją metodę: męczyć tematem. Drony, groźby, szantaże – w kółko to samo. Chodzi o to, żebyśmy się przyzwyczaili. Żebyśmy zaczęli wzruszać ramionami i traktować prowokacje jak pogodę – trochę pada, trochę wieje, nic nowego.

Ale skoro ta metoda działa w propagandzie, to może my też powinniśmy się jej nauczyć. Nie po to, żeby straszyć, tylko żeby powtarzać pytania. Za każdym razem, gdy pojawia się kolejna prowokacja, znów pytać: „Dlaczego to mężczyźni rządzą światem i dlaczego tak często kończy się to wojną?”

Już pisałam o tym w maju: „Gdyby kobiety rządziły światem”. Tam padło pytanie, które wraca do mnie coraz częściej. Może powtarzam się, ale czy to naprawdę źle? Może właśnie tak trzeba – jak echo, które nie daje spokoju.

Bo jeśli Rosja wierzy w skuteczność monotonii, to dlaczego my mamy unikać powtórzeń? Oni męczą nas strachem, my możemy męczyć pytaniem. Oni chcą, byśmy oswoili się z zagrożeniem. My możemy sprawić, by świat nie oswoił się z absurdem, że politykę wciąż kształtuje logika siły zamiast odpowiedzialności.

Powtarzanie nie zawsze jest nudą. Czasem jest strategią. Czasem jest jedynym sposobem, żeby coś naprawdę dotarło.


Grafika z dużym, czarnym napisem „Powtarzanie jako broń – dlaczego warto męczyć temat” na jasnym tle, minimalistyczny styl publicystyczny.